Artykuły

Deep Diving – The Limits by ROB PALMER

Ekspert w nurkowaniu technicznym, Rob PALMER wierzy, że granice głębokiego nurkowania na mieszaninach są właśnie osiągane. Nowe, otwarte obszary – powinny zostać zbadane i przybliżone. Uważa też, że profesjonalni odkrywcy głębin są więcej warci niż ci, którzy umierają dla rekordu – ci są dla niego zwyczajnie śmieszni.

W ciągu ostatnich dwóch lat nurkowanie poniżej tradycyjnie ustalonych granic nabiera rozpędu i staje się coraz bardziej popularne. Stopniowo relatywnie nowe terytoria – nazywane kiedyś „Extended Range’ lub „nurkowaniem technicznym” zostają odkryte i popularyzowane. Oczywiście tylko stosunkowo mała grupka płetwonurków bierze udział w tym procesie – większość nawet nie interesuje się takim nurkowaniem. Ta chęć poznania jest z korzyścią dla nurkowania jako całości – nowe techniki i nowe praktyki, jednak takie nurkowanie zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem i różnymi problemami. Rozumiem przez to, że nie odkryte jeszcze obszary mają swoje tajemnice i niebezpieczeństwa.

Nurkowanie techniczne szybko osiąga swoje wyczuwalne granice. Kilku ludzi zauroczył czar rekordowych głębokości i czasów; a kilku zastanawia się, co by tu zrobić ze swoimi nowymi umiejętnościami. Jest to niebezpieczne. Nie ma absolutnie żadnego sensu schodzenia na duże głębokości – używając obiegu otwartego lub zamkniętego – tylko i wyłącznie dla zabawy!

Stosowny limit do samodzielnych nurkowań to około 75-80 metrów w wodach o temperaturze umiarkowanej, oraz około 100 metrów w wodach tropikalnych. Nurkowanie na głębokości większe niż te podane powyżej przypomina rosyjską ruletkę.

Oczywiście mnóstwo ludzi było głębiej, lecz zawsze były ku temu powody. Używano wtedy odpowiedniego sprzętu – systemu „oneatmosphere” takiego jak Newt Suit, małych zwrotnych pojazdów podwodnych takich jak Deep Rover lub nowy Deep Flight, lub kosztownych systemów wspomagania desaturacji. Na tak dużych głębokościach stosuje się taki sprzęt.

Na głębokości poniżej 120 metrów kości i tkanki organizmu ludzkiego nie mają się za dobrze. Jak na razie. Z pewnością jest możliwe, że technologia dotrze do punktu, kiedy będziemy mogli oddychać niezbędnymi gazami prosto z wody oraz biologicznie współgrać z otaczającym środowiskiem. Te rzeczy mogą być kiedyś możliwe – ale na razie nie są.

Ważną rzeczą dotyczącą nurkowania technicznego, o której należy pamiętać jest to, że kiedy nowe granice są ustanowione, obszar musi zostać dokładnie zbadany, aby przekonać się że jest naprawdę bezpieczny. To następny etap nurkowania technicznego – bezpieczne „mapowanie”, oznaczanie obszaru wyznaczonego przez nowe granice.

Obecnie możemy skrócić dekompresję, używając miksów bogatych w tlen, ale nie unikniemy jej. Możemy faktycznie przyhamować narkozę azotową używając trimiksów oraz helioksów w otwartych, pół zamkniętych lub zamkniętych obiegach, ale jest za to cena – większa saturacja gazem obojętnym i dłuższa dekompresja, bardziej skomplikowana gazowo, aby móc się wynurzyć w jakimś rozsądnym czasie.

Możemy zredukować wpływ niskim temperatur stosując stosowną izolację, suche skafandry oraz systemy ogrzewania, a hipotermia nadal jest problemem głębokich nurkowań w chłodniejszych wodach.

Z nowymi odkryciami przychodzą nowe przeszkody – musimy je poznać, aby z nimi walczyć. Na przykład – nie jest dobre używanie „heatpack’ów” lub elektrycznej bielizny w celu ogrzewania poszczególnych części ciała.

Tu ważny jest wasz stosunek do nurkowania. Być dobrym odkrywcą – to mieć cel. Najlepsi badacze wracają, aby podzielić się swoimi wrażeniami i odkryciami. Odkrywcy, którzy idą tam tylko dla zabawy to styl dyletanta – nic nie dodają od siebie. Są turystami – zwiedzają, patrzą, ale nie doceniają całego potencjału odkrycia, doświadczenia.

Być dobrym nurkiem technicznym oznacza zaakceptować fakt, że są granice oraz że są to głównie granice fizjologiczne. Na przykład to, że organizm ludzki przystosowany jest do pracy w wąskim zakresie temperatur, w ciśnieniu atmosferycznym i przy oddychaniu gazem o zawartości 21 % tlenu.

Czasem wygodnie jest mieć ludzkie oczy i ręce – na 150 metrach lub głębiej, jednak dojście tam bezpiecznie i powrót również bezpieczny robi się dość skomplikowany. Dlatego trzeba mieć naprawdę dobry powód by tam iść. Wtedy opłaca się mieć luksusowe urządzenie do desaturacji, czy pracując w oparciu o zaopatrzenie w powietrze z powierzchni, czy pracując na obiegu zamkniętym. Pojawiła się gromada samozwańczych technicznych nurków, nieodpowiedzialnych, którzy nurkują w poszukiwaniu rekordów, obwieszając się przy tym wielką ilością sprzętu; są też ludzie którzy uważają za istotne przekraczanie ludzkich barier, poświęcają temu życie, dodając zawsze coś od siebie, coś nowego wnosząc. Nie mylcie tych dwóch grup!

Nikt nie jest nieśmiertelny, a ostatniej osoby zawsze żal bardziej niż poprzedniej. Szok w środowisku nurkowym wywołała śmierć doświadczonego amerykańskiego płetwonurka technicznego Shecka EXLEY’A. Żal byłby pewnie mniejszy w przypadku śmierci jakiegoś niedoświadczonego płetwonurka badającego obszar, do czego nie był szkolony.

Na świecie w ciągu minionego roku wydarzyło się kilka wypadków w tej ostatniej kategorii (ale i tak mniej niż powiedzmy w zimowym alpinizmie brytyjskim) i nie wywołały prawie żadnej reakcji – zupełnie inaczej niż przy dyskusji o nurkowaniu technicznym, gdzie garstka ludzi głosuje, że nurkowanie techniczne powinno być w ogóle zabronione.

Oto, dlaczego powinniśmy zachować właściwy stosunek do wszystkiego podczas rozwijania nurkowania technicznego. Z tym mierzy się większość z nas, próbując nauczyć nurkowania w nowych granicach: nowe umiejętności, rozwijanie doświadczenia i wyprawa w konkretnym celu. Ostrożna.

Powiększanie doświadczenia jest jednym z podstawowych obszarów. Wszystkie kursy nauczą was rozumienia umiejętności, które przekazują; nie ma takiego kursu na świecie rekreacyjnego czy technicznego czy zawodowego, który natychmiast zmieni was w ekspertów. Doświadczenia nabywa się robiąc coś, może być to bezbolesne lub bolesne – w zależności od tego jak i jak szybko przez to przejdziecie.

Kilka tygodni przed śmiercią Shecka EXLEY’A podczas nurkowania na 273 metry w meksykańskiej jaskini spotkałem się z nim w Nowym Orleanie. Rozmawialiśmy właśnie o problemie odpowiedniej postawy – problem „zadęcia” obecny wśród nowej generacji płetwonurków technicznych – tworzącej złą opinię dyscyplinie.

Exley podsumował to tak: „Nie widzieli jeszcze twarzy potwora”. Chodzi o to, że jest cała wielka grupa ludzi, wyedukowanych tak, ze mogą bezpiecznie iść na 80 metrów i wrócić mając dobry dzień. Ale nigdy nie stanęli twarzą w twarz z własnym strachem, kiedy coś poszło nie tak. Niestety niektórzy z tej grupy mają aspiracje do bycia instruktorami, pełni entuzjazmu do eksploracji, a bez jakiegokolwiek doświadczenia z niebezpieczeństwami. A to bardzo długa droga z 80-ciu metrów w ciemności z Murphy’m (i jego prawami) na ramieniu, kiedy jesteś zmarznięty, zmęczony i przestraszony.

To właśnie martwi mnie w nurkowaniu technicznym. Nie, że to niebezpiecznie nurkować na 80 metrów, albo, że zbyt trudno zapamiętać, który automat podaje, jaki gaz i kiedy zmienić mieszaninę albo przytłaczająca nuda dekompresji w toni. Wszystko to jest do zrobienia, -kiedy masz dobry dzień i kiedy Murphy katuje kogoś innego. Ludzie robią o wiele bardziej niebezpieczne rzeczy i to cały czas. Na koniach, w wysokich górach, ścigając się samochodami, motocyklami albo na lotniach…

To, co mnie naprawdę martwi to błyskawiczni eksperci po kiepskim kursie, albo w ogóle bez, którzy nie mają nawet pojęcia co to strach, i że jest bliżej niż myślą; którzy wykupują cały sprzęt ze sklepu i wybierają się na samotną podwodną krucjatę.

A ważne jest żeby strach poznać. Ważne jest zarówno stopniowe i ostrożne wzbogacanie doświadczenia, jak i szkolenie oraz zakup sprzętu. Można zacząć od wyrobienia sobie właściwej postawy, bez względu na to, na jaką głębokość idziesz. To postawa, która pomoże okiełznać potwora i oddalić nieco postać Murphy’iego.

I ważne jest aby umieć się zatrzymać, cieszyć się nowym obszarem, pomóc go „oznaczyć”, opisać. W akceptacji granic i zatrzymaniu się przed pójściem głębiej – jest coś bardzo dojrzałego.

Z czym zatem zostaliśmy?

Jest jeszcze wiele do odkrycia. 100 metrów oceanu daje nam dostęp do większości szelfu, a „płytki” limit 75-80 metrów w wodach Europy Północnej to niezwykle bogaty teren do odkryć i badań. Nowe wraki, drop-off’y, szczyty górskie – setki kilometrów dna morskiego do odkrycia. Cieszcie się tym!

W międzyczasie, niech poważni nurkowie techniczni zajmą się swoimi sprawami, nie potępiajmy ich za ich chęci i ambicje. Nie ma nic złego w przekraczaniu swoich granic w konkretnym celu. To właśnie sprowadziło nas z drzew na ziemię i zaniosło aż na księżyc. Ale prośba – nie zachęcajcie do tego „tekkiego” ubranego w nowiuteńki sprzęt i przechwalającego się na ile to on dziś zanurkuje.