Pod ciśnieniem
Sprzęt ostatecznie zatoczył pełne koło: od pierwszych badaczy, którzy przed 1950 rokiem przypinali archaiczne butle do nurków technicznych, którzy używają podwodnych komputerów i nurkują na tak wielkie głębokości, że ciśnienie tam panujące mogłoby zmiażdżyć samochód szybciej niż prasa zgniatająca.
Jerry Shine
W podwodnej jaskini gdzieś poniżej Meksyku, dwóch nurków, Sheck Exley i Jim Bowden przeciskają się przez wąską szczelinę w kierunku światła. Światło dochodzi z wejścia do drugiej jaskini znanej jako Zacatón, której głębia jest nie do opisania.
Exley i Bowden przeszli przez otwór, następnie wspieli się w góre 8 meterów, gdzie wyłonił sie okrągły basen otoczony skalnymi ścianami. Surowe piękno klifów Zacatonu, spieczone słońcem, zapiera dech w piersiach, ale prawdziwy cel nurków znajduje się na dnie, 330 metrów poniżej.
Bowden, 54-letni Teksańczyk, którego włosy i broda już dawno osiwiały, poświęcił większość swojego życia na badaniu podwodnych jaskiń w Centralnej Ameryce i Meksyku. W tej części świata, jeśli coś jest pod ziemią i dodatkowo pod wodą, on z pewnością tam był. Jaskinie są miłością jego życia, a każdy zarobiony pens przeznaczał na swoją pasję. Jeśli na koniec miesiąca coś zostawało wtedy dbał o bardziej przyziemne sprawy takie jak np. rachunek za prąd.
Partner Bowden’a Exley, jest powrzechnie uznawany za Michaela Jordana nurkowania jaskiniowego. Niezmiernie otwarty człowiek dla tych, których znał, bardzo zamknięty dla tych, których nie znał. Exley jest zagadką świata nurkowego: ustanowił praktycznie każdy rekord w nurkowaniu jaskiniowym (w znaczeniu głębokości i długości penetracji), mimo to nie chciał rozgłosu. Jego przeciętna budowa przeczyła twardemu treningowi jaki codziennie wykonywał przygotowując się na surowość jego obsesji. Surowość, którą zna dobrze. W wieku 45 lat, spędził więcej czasu w podwodnych jaskiniach niż większość ryb. Jego pasja do jaskiń stała się legendą, ale poza tym ma niezwykłą, naturalną zdolność do działania w ich środowisku. Większość nurków, nawet ci dobrze wyszkoleni, tracą pewien procent umięjętności „lądowych”, kiedy tylko zanurzą się poniżej powierzchni wody. Nie Exley. Jego przejście z jednego środowiska do drugiego jest swobodne jak i pełne – w trakcie ponad 3,000 nurkowań, wypracował sobie sposoby wyjścia z sytuacji zagrażających życiu, aby dać Jacques’owi Cousteau powód do kompleksu niższości.
Exley jest także niechętny dla nowego sportu jakim jest nurkowanie techniczne: subkultury nurków (nastawionych na misje), którzy do nurkowania na piekielne głębokości używają głównie technologii. W odróżnieniu od typowego nurka rekreacyjnego, który spędza większość czasu marząc o wakacjach na Karaibach, nurkowie techniczni poświęcają się przeszukiwaniu Internetu w celu znalezienia informacji o komputerach nurkowych, wyświetlaczach, rebreather’ach czy przenośnych komorach dekompresyjnych. Używają kompleksowych programów do planowania nurkowania, dźwigają sprzęt warty niekiedy ponad 15,000 dolarów oraz stawiają się w sytuacjach wykraczających poza możliwości nurków rekreacyjnych.
Na pierwszy rzut okna, mogą wydawać się opetani przez niebezpiecznie śmiertelny poziom testosteronu.
Żaden nurek techniczny, nawet Exley, nie osiągneli dna Zacatónu, gdzie ciśnienie hydrostatyczne wynosi 31 atmosfer (porównując z 1 atmosferą na poziomie morza). Takie ciśnienie może implodować nawet na najlepszy sprzęt nurkowy z taką łatwością jak Ty mógłbyś zmiażdżyć plastikowy kubek. Jego oddziaływanie na ciało może być dramatyczne, tworzy skale psychologicznych barier jako spis hiperbarycznych koszmarów: choroba dekompresyjna (objawy), toksyczność tlenowa, neurologiczny syndrom wysokich ciśnień i narkoza azotowa. Każde z nich może być skutkiem oddychania powietrzem lub innym gazem poniżej pewnych głębokości. Aby zwalczyć te zagrożenia, Exley i Bowden ostatni rok spędzili na sprawdzaniu każdego szczegółu nurkowania, próbując uczynić je jeśli nie bardziej bezpiecznym, to możliwym do przeżycia.
Kwiecień 1994. Ich plan nurkowy jest dosyć prosty: każdy nurek zanurza się w dół pionowej jaskini ze sprzętem ważącym około 90 kilogramów, utrzymując kontakt wzrokowy z obciążoną liną zakotwiczoną na dnie.
Na tych głębokościach, gazy obojętne w ich mieszankach byłby gwałtownie absorbowane do krwioobiegu. Jeśli wynurzy się zbyt szybko, malejące ciśnienie wody spowoduje, że gazy obojętne wydzielą się w organizmie w postaci pęcherzykowej jak w przypadku puszki napoju gazowanego wstrząsniętej przed otwarciem.
Aby tego uniknąć, Exley i Bowden, po osiągnięciu dna, wynurzali się powoli, wykonując przystanki dekompresyjne na ustalonych głębokościach przez określony czas; to pozwoli gazom na stopniowe rozprężanie się i uwalnianie z organizmu. Cały proces dekompresji trzymał ich pod wodą ponad 10 godzin.
Kluczem do sukcesu jest szybkie zanurzanie. Im szybciej osiągnęli dno i wcześniej zaczęli się wynurzać, tym mniej gazu absorbowali. Dla porównania nurkowie komercyjni zanurzający się na głębokości poniżej 300m aby osiągnąć swój cel potrzebują 24 godzin. Exley i Bowden potrzebowali 12 minut.
Kolejnym problemem jest zapas czynnika oddechowego. Ponieważ nurek nie może dzwigać na plecach zapasów gazu na 10 godzin, dziesiątek dodatkowych butli – każda zawierająca inna mieszankę przeznaczoną dla szybszej dekompresji – są one przywiązywane do dwóch lin opustowych na odpowiednich przystankach dekompresyjnych. Nawet z tymi dodatkowymi butlami, jeśli nurek bierze więcej niż 6 wdechów na minutę podczas zanurzania, gaz skończy mu się długo przed powrotem na powierzchnię.
Późnym rankiem, gdy Exley i Bowden kończyli sprawdzać sprzęt, słońce ośtwietlało szczyty otaczające Zacatón. Są gotowi. Jedno ostatnie skinienie i ruszają w dół, w dół i dalej w dół przez zawieszone chmury zmineralizowanej siarki, przez ciemniejącą, ciepłą wodę. Na 70 metrach po osiągnięciu półki skalnej nie dociera już żadne światło. Latarki przecinały ciemność. Mijały minuty. Mknący cicho w dół Bowden sprawdził manometer na 260 metrach i nagle zdał sobie sprawę, że zużywa mieszankę szybciej niż się tego spodziewał. Nie ma czasu na rozmyślanie dlaczego. Może mieć jej wystarczająco dużo, żeby osiągnąć dno, ale niewystarczająco na powrót. Kontunuowanie nurkowania będzie samobójstwem, choć już może być za późno.
Zaczął pompować skrzydło – używane do kontroli pływalności – ale tempo i 90 kilogramów sprzętu zaczynają ciągnąć go w głębiej. Minął marker wskazujący 274 metry. Płynięcie na tej głębokości będzie śmiertelną czynnością; dwutlenek węgla wytworzony poprzez wysiłek fizyczny może spowodować prawie natychmiastową utratę przytomności Nie może nic zrobić poza pompowaniem skrzydła. Ostatecznie, złapał się liny, a marker wskazujący 281 metrów prześlizgnął mu się przez palce, ale zatrzymał się. Powoli, stopniowo skrzydło zaczęło unosić go do góry przez ciemności do wody złamanej przez światło słoneczne. Widzi linę opustową Exley’a w odległości 8 metrów. Widzi także jego butle dekompresyjne przywiązane do liny. Czeka na niego, ale go nie widzi.
Nurkowie, będący pionierami tego sportu w latach 50-tych, byli badaczami w każdym tego słowa znaczeniu. Technologia była nowa, jej ograniczenia i ludzkie ciała używające jej były nieznane. Wcześniejsi nurkowie, odpychali te ograniczenia najdalej jak mogli. Na przestrzeni 30 lat nie mogli dalej odpychać: eksperci osiągali głębokości rzędu 90 metrów.
Fizycznie niemożliwe było, aby zejśc głębiej oddychając powietrzem. Na takich głębokościach, azot – raczej nieszkodliwy – przemieniał się w paraliżujący umysł narkotyk. Tlen także, staję się toksyczny zatruwając centralny układ nerwowy co powoduje konwulsje całego ciałą. Jedynym sposobem na zanurzenie się głębiej jest dodawanie różnych ilości innych gazów obojętnych – np. Helu, Wodoru czy Neonu – do mieszanki oddechowej.
Przeszkodą była również dekompresja. Odkąd te inne gazy obojętne są absorobowane do ciała w tempie innym niż azot, standardowe tabele dekompresyjne – rozkład przystanków dekompresyjnych, które pozwalają na bezpieczną absorbcję różnych gazów, aby uniknąć objawów – nie sprawdzały się. Nie było alternatywnych tabel dla nurkowań mieszankowych. Pozostawiało to nurka z dwoma wyjściami: używać powietrza i nurkować nie głębiej niż wyznaczają to limity, albo spróbować nurkowania używając mieszanin oddechowych i własnej roboty tabel dekompresyjnych.
Ryzyko nie było małe. Kluczowe jest, aby nurek użył odpowiedniej mieszanki gazów w wystarczającej ilości, w odpowiednim czasie i na odpowiedniej głębokości. Nawet drobne błędy przy dekompresji mogą być śmiertelne, a używanie mieszanek przypominało grę w rosyjską ruletkę.
Wiosną 1988r., sześć lat przed nurkowaniem w Zacatón, Sheck Exley zanurzył się w Nacimiento del Rio Mante, podwodnej jaskini w Meskyku, z czterema wielkimi butlami zawierającymi mieszanki helu, azotu i tlenu przymocowanymi na plecach i po bokach.
(W sumie mógł użyć 21 butli i 11 różnych gazów.) Exley w przeciągu ostatniego roku wykonał już kilka nurkowań na mieszankach oddechowych, ale to było pierwsze nurkowanie z wykorzystaniem planu dekompresyjnego stworzonego specjalnie dla niego.
„Byliśmy tak daleko od zbadanego do tej pory obszaru (w znaczeniu głebokości I czasu trwania) dlatego opieraliśmy się na przeczuciach”, wspomniał Bill Hamilton, redaktor biuletynu Pressure, the Undersea and Hyperbaric Medical Society, który stworzył plan nurkowy dla Exley’a. „Komputer pokazywał numerki, ale nie mogliśmy nadawać im dużego znaczenia – nie opierały się bowiem na aktualnych ekspozycjach”, przypomniał. „więc manipulowaliśmy nimi, pracowaliśmy wokół nich – wiesz, robiliśmy wszystkie rzeczy jakich nie powinniśmy robić – i ewentualnie mieliśmy plan”.
Z poprzednich, płytszych nukowań, Exley już znał niebezpieczeństwa Manty (zbiornika). Osad, który jeśli zostanie wzburzony może ograniczyć widoczność przez kilka godzin, zalegał na dnie jaskini. Silny prąd zwolnił prędkość zanurzania, do 10 metrów na minutę.
Kiedy zeszliśmy głębiej, kształ jaskini zaczął przybierać kształt klepsydry – raz szersza, raz węższa i znowu szersza – sądziliśmy, że już blisko pionowego spadku. Jego celem było zanurkować poniżej 213 metrów, głębiej niż jakikolwiek nurek wcześniej.
20 minut później, Exley minął marker oznaczający 213 metrów. Nagle, eksplozja za jego głową potrząsnęła nim tak, że prawie stracił przytomność. Umiejscowił się na przeciw ściany i próbował, bez skutku” zlokalizować problem.
Sprawdził głębokościomierz. Był teraz na 237 metrach. Cokolwiek to było, przyszedl czas na powrót do powierzchni. Wynurzył się szybko na płytszą wodę (relatwynie płytszą) i rozpoczął dekompresję, oddychając z butli zawieszonych na linach, każda z butli zawierała precyzyjną mieszankę gazów opartą na planie dekompresyjnym Hamiltona.
Wyczucie czasu było niezbędne. Pozostawanie na przystanku zbyt długo lub niedostatecznie długo, mogłoby być zaproszeniem objawów choroby dekompresyjnej, więc trzymał wzrok na wszystkich trzech zegarkach. Noszenie 3 zegarków było przyzwyczajeniem, odkąd rok wcześniej zgubił jedyny zegarek; to wymusiło na nim liczenie czasu na każdym przystanku dekompresyjnym na palcach. Na szczęście, musiał to robić tylko przez kilka godzin.
A eksplozja? Obudowa z pleksi od akumulatora motocyklowego, który zasilał latarkę implodowała. Po prostu nie wytrzymała tak dużego ciśnienia.
Czy odważylibyście się zanurzyć w nieznane bez uczucia żądzy sławy? Chciwość funkcjonuje tylko w świecie zwykłych spraw. W tragicznej samotności, niektórzy potrzebują czegoś więcej niż tylko rządzy sukcesu.
Aż do tego czasu, prawie 40 lat od kiedy Jacques Cousteau przedstawił światu sprzęt do nurkowania swobodnego, nurkowanie regularnie ewaluowało od prowincjonalnych eksploracji do zorganizowanej aktywności, generującej miliony dolarów zysku ze sprzedaży sprzętu oraz wyjazdów nurkowych. Nowe przepisy nurkowania, ustanowione przez organizacje szkoleniowe i popierane przez pisma nurkowe (nową siłę w strukturach sportu), ustanowione zostały w 1960: nie nurkuj głębiej niż 40 metrów, nigdy nie nurkuj sam, nie nurkuj dekompresyjnie.
Magazyn Aqua Corps, Michaela Menduno, obiera inną drogę. Zaczyna pisać o nurkowaniu mieszankowym, poprawia metody dekompresji, publikuje metody leczenia DCS oraz raporty z wypadków – tematy których żadne inny magazyn nie podjął się publikować od dekady.
„People who were already into deep diving and mixed gases grabbed it up,” says Menduno. „But the powers that be, well, they were a little cautious.” ” Ludzie którzy juz nurkują głęboko z użyciem mieszanek są zachłanni, ale i jednocześnie mało ostrozni.” mówi Menduno.
Trochę apoplektyczny byłoby lepszym określeniem. Złe, prawie histeryczne, artykuły zalewały kolejne strony magazynów nurkowych. Producentom niektórego sprzętu do nurkowań mieszankowych zakazano udziału w organizowanych corocznie konferencjach. Będą mogli powrócić do branży pod warunkiem zalegalizowania działania.
Zanim drugie wydanie aquaCorps trafiło na półki, Menduno ochrzcił nienazwany dotąd sport „nurkowaniem technicznym”. Stało się jasne, że było to dalej mniej wyrozumiałe niż łagodny poprzednik. Latem 1992 roku w USA podczas nurkowania głębokiego z użyciem mieszanek oddechowych zginęło ośmiu nurków. Kolejne zgony odnotowano w Europie.
Niemniej jednak, nowy prąd zmienił się. Chęć eksploracji dziewiczych lub prawie dziewiczych jaskiń, wraków, raf, która cały czas pchała osobiste limity na krawędzie, testując je, powiększając je, była zbyt silna, by ją zignorować. Organizacje szkolące nurków technicznych zdobywały co raz większe uznanie. AquaCorps wprowadziła TEK, doroczną konferencję, która zaczęła przyciągać nurków z całego świata. Nawet w większości magazynów nurkowych głównym nurtem było – wcześniej uznawane jako temat tabu – nurkowanie techniczne. Im więcej głębokich nurkowań przeprowadzono, tym większe były dane o ich limitach, które gromadzono i rozpowszechniano eliminując niektóre stare niebezpieczeństwa.
W 1993 do wzrostu popularności nurkowania technicznego przyczynił się legendarny Sheck Exley. „ Chodził po ciemnej stronie księżyca porównując się z każdym”, powiedział Bret Gilliam, długoletni przyjaciel Exley’a oraz CEO Technical Diving International. „Kiedy zrobił swoje oryginalne nurkowanie w Mante, nie tylko zanurzył się głębiej niż ktokolwiek wcześniej, ale jego pierwszy przystanek dekompresyjny był głębiej niż niejeden był”. Wśród nurków technicznych stało się jasne, że Sheck Exley był najlepszy.
Latem 1993 roku, nurkując w zalanej wodą jaskini Bushmansgat w Republice Południowej Afryki, używał planu dekompresyjnego stworzonego przez jego własny program. Przeciskając się przez małą szczelinę (aby tam w ogóle się dostać) zanurzył się na głębokość 60 metrów, w największej na świecie podwodnej studni. Nawet dla Exley’a jej wielkość była przytłaczająca.
Kontynuował zanurzanie, szybciej niż wcześniej. Na 213 metrach ciało Exley’a zaczęło się buntować. Setki małych koncentrycznych kółeczek wypełniło jego pole widzenia. Ciało zaczęło swędzieć i piec. To był neurologiczny syndrom wysokich ciśnień (HPNS), zjawisko spowodowane ostrą, szybką kompresją. Ekstremalne ciśnienie hamowało funkcje mózgu. Exley nie doświadczył tego nigdy wcześniej.
Wisiał na 228 metrach i rozpatrywał możliwości: wycofać się, czy kontynuować zanurzanie. Decyzja podjęta. Zanurzał się dalej, tym razem wolniej chociaż nastąpiła jakaś mała fizyczna zmiana. Zanim osiągnął dno jaskini na 263 metrach, całe ciało Exley’a wpadło w niekontrolowane drgawki.
Exley zignorował to. Światło jego latarki przecinało ciemności. Nawet w ograniczonej widoczności mógł stwierdzić, że wszystko wydaję się być księżycowym krajobrazem: jednolicie płaskie dno, pokryte małymi skałami pogrzebanymi w czarnym osadzie. Nikt wcześniej nie stał tutaj, gdzie on znajduje się teraz.
Nie mógł zostać długo, odtąd każda dodatkowa minuta spędzona na tej głębokości kosztowała go dodatkową godzinę dekompresji. Po rozejrzeniu się dookoła, napompował skrzydło i zaczął się wynurzać. Był mniej więcej w połowie drogi ku powierzchni, zanim syndrom HPNS-u ustąpił.
W Zacaton, poniżej 30 metrów Jim Bowden wisi na przystanku dekompresyjnym. Powyżej słonce zachodzi za grzbiety otaczające jaskinię.
Nurek zabezpieczający zbliża się do niego i od tej chwili będzie mu towarzyszył. Na palcach daje mu znać, o tym co wie już jego serce, ale on stara się w to nie wierzyć. Sheck Exley, człowiek, który dla zabicia czasu podczas długich przystanków dekompresyjnych czytał książki (specjalnie oprawione), człowiek, który przez ostatnie 25 lat świętował Sylwestra w dziesiątkach podwodnych jaskiń w całej Florydzie i który uratował niezliczoną ilość nurków od śmiertelnych sytuacji, nie wypłynął. Sheck Exley nie żyje.
Bowden kontynuuje dekompresję. Nie może wrócić po Exley’a, nie ma wystarczającej ilości gazów. Nie może się wynurzyć, robiąc to bez dekompresji prawdopodobnie był by martwy. Mógł jedynie czekać, zamknięty w podwodnej ciszy, zawieszony podczas dekompresji, w żałobie po przyjacielu.
„To był okropny moment”, wspomina Bowden. „Wiedzieliśmy jakie ryzyko podejmujemy, alę ciągle trudno było uwierzyć, że Sheck nie przeżyłby nurkowania – żadnego”.
W przeciągu godzin wiadomość o śmierci Exley’a okrążyła cały świat. Biuro AquaCorp zalewane jest e-mailami. Myśl o tym, że Exley nie powrócił z nurkowania w jaskini (nawet z głębokości 300 metrów) jest niezrozumiała jak idea śmierci młodego Muhammada Ali w ringu przez uderzenie pięścią. „Wieść o tym, że był „śmiertelny” była dla wielu ludzi ogromnym szokiem”, powiedział Gilliam.
Nikt nie oczekiwał, że ciało Exley’a zostanie wydobyte z głębin Zacatonu – kto mógłby zejść i je wyciągnąć? – ale kilka dni później, wydobyto linę opustową Sheck’a z przymocowanymi butlami oraz przypiętym do niej ciałem. Sekcja zwłok nie dowiodła niczego, bez świadków nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się co wydarzyło się podczas tego nurkowania.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki – jak w przypadku Bowdena – że zużywał gazy szybciej niż oczekiwał. W odróżnieniu od Bowdena, musiał zdać sobie z tego sprawę zbyt późno. W rezultacie, z niewystarczającą ilością gazu, aby napompować skrzydło i wynurzyć się, przypiął się do liny by przestać opadać w dół i dać sobie czas do namysłu.
Był prawdopodobnie najbardziej doświadczonym w radzeniu sobie zarówno z narkozą azotową jak i z efektem HPNS. Kiedy skończyła mu się mieszanka dla tej głębokości, przełączył się na inną, którą bezpiecznie mógłby oddychać tylko dużo płycej. W rezultacie, musiał doznać konwulsji tlenowych, stracić przytomność i umrzeć.
Na konferencji technicznej w 1995 roku w San Francisco, ex-żona i partner nurkowy Exley’a odebrała pośmiertną nagrodę. Oprócz tego, była tylko mała wzmianka o jego śmierci. Może temat się wyczerpał.
Jedyną rzeczą, która zawszę będzie wspólna jest technologia pozwalająca nurkowi zanurzać się głębiej, dłużej, dalej.
„Przemysł w końcu zaczął zdawać sobie sprawę, że nie jest to znikoma część rynku nurkowego”, powiedział Tom Mount, prezydent International Association of Nitrox and Technical Divers.
Istotnie, więcej niż 2,000 ludzi uczestniczyło w 1995 w tej konferencji, i szacuję się, że dodatkowo w USA jest około 8,000 nurków technicznych. Większość jest profesjonalnie wyedukowana z dużym dochodem netto. Co ważniejsze, ich liczba rośnie szybciej niż w każdej innej części społeczności nurkowej. Pierwsza europejska tek konferencja odbędzie się w październiku w Anglii, dla Azji przewidziana jest na maj 1996 w Singapurze.
Tak jak dla Bowdena, który ciągle planuje osiągnięcie dna Zacatonu, tak dla himalaisty celem może być zdobycie szczytu Mount Everest. „Wiesz, podwodne jaskinie są naprawdę ostatnią granicą Ziemi”, powiedział. „Są to jedyne pozostałe miejsca, gdzie nie był nikt inny, nie były badane sonarami czy fotografowane z satelit. To jest to co mnie napędza – ten dreszczyk emocji. Teraz, możesz nazwać to jako ego albo spróbować rozmienić to uczucie na wiele sposobów, ale to jest coś, co pociąga w dół. Zamierzam kontynuować badania. Inni pewnie też.”